Forum Tokio Hotel Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Karmazynowa czerwień. >>Część 13 i 14<<
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> OPOWIADANIA WIELOCZĘŚCIOWE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pszec
PostWysłany: Nie 23:47, 30 Gru 2007 Powrót do góry

Dołączył: 13 Maj 2007

Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia[LBN CiTy]

Nareszcie ! Ile można było czekać, co ?
Ale mnie się podoba. Trochę dizwi mnie to, że pociągając za jeden wieszak, wykliniła się cała szafa ^^. W końcu, Byll ma dużo ciuchów xD
Bidon śpi po prawej, taaak? ^^
Kocham i ty o tym wiesz ;****
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Wto 22:09, 01 Sty 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

Wchodze na forum a tu patrze nowa część "Karmazynowej Czerwieni" by Agacia XD. A ja"O.o" No nieźle XD.
Powiem szczerze że ta część jest jakaś taka inna niż wszystkie ^^.Bez jakiś dramatyzmów,bez jakiś zbytnich opisów.Taka normala i przy tym jakoś tak podobała mi się wiesz ? Oprócz tego była nawet zabawna Very Happy.
Hmm...mi czytało się to dość lekko lecz sądze że ta część była trochę jakby to ująć..."przemaserowana" przez Ciebie XD.Męczyłaś się troche nad nią co ? Bo nie raz widziałam że nie masz weny lub coś takiego.W każdym bądź razie część była fajna ^^.
Czekam na next bo jestem ciekawa co wydarzy się dalej Very Happy.

Kuss :*.


Ostatnio zmieniony przez Mrs.Schrei dnia Wto 22:09, 01 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Szandi
PostWysłany: Śro 19:00, 09 Sty 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 953
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Szalejkowa xD

No nareszcie Aguś!!!
Choć czytałam ją na innym forum xDD.
Mi się bardzo podobało xDD. Już tylko krok - i się pocałują! xDD
Wiedziałam, że tak będzie Very Happy

Küss :*
Zobacz profil autora
Akemi
Administrator
PostWysłany: Pią 19:23, 11 Sty 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z hojrakowa xD

No nie wiem czy ta część przypadnie komuś do gustu. No cóż...zobaczy się xD

11. Zaopiekuję się tobą.

Obudziły go niespokojne ruchy ciała po jego lewej stronie. Szybko obrócił się w stronę swojej towarzyszki. Przetarł oczy dłonią i rzucił okiem na elektroniczny zegarek stojący na szafce nocnej. Była trzecia w nocy.
Spojrzał szybko na Akane, której ramiona drżały, a usta co chwila szeptały niezrozumiałe słowa. Położył rękę na jej ramieniu i przytrzymał. Widząc, że dziewczyna nadal trzęsie się jak osika, począł trącać ją ręką. Jej odsłonięta ręka pokryła się gęsią skórką, a czoło zroszył pot.
Brunet wiedział, że to co jej się śni musi być jakimś strasznym koszmarem. Nie tracąc czasu pochylił się nad jej twarzą i nie przestając jej poruszać, powiedział cicho:
- Akane, obudź się.
W jednej chwili dziewczyna otworzyła szeroko oczy i nim zdążył się zorientować opierała głowę na jego gołej klatce piersiowej, obficie mocząc ją łzami. Nie wiedząc jak zareagować, nieśmiało pogładził ją po włosach.
- Już w porządku. Nic się nie dzieje. To był tylko sen. – powiedział wprost do jej ucha.
Po każdym szepcie Billa, dziewczyna zaczęła się uspokajać. Akane nieśmiało spojrzała na twarz bruneta. Zdobił ją nieśmiały uśmiech i lekko przestraszony wyraz oczu. Czuła, że zaraz opowie mu wszystko. To co się jej przyśniło i dlaczego znalazła się tutaj. Wiedziała, że to jest odpowiedni moment. Wzięła głęboki oddech.
- Pamiętasz jak spytałeś się mnie czemu tu właściwie mieszkam?
Brunet pokiwał głową. Patrzył jak zielonooka nerwowo ściska dłonie. Nie wiedząc czy mu wolno, splótł jej palce ze swoimi. Nie wyrwała się.
- Musiałam. Mój ojciec…on… - zamilkła, a w jej oczach pojawiły się łzy – On mnie bił. Chciałam ucieć, ale Hugo mnie od tego odwiódł. Chciał mi pomóc, ale nie chciał bym uciekała. Zamiast tego przyprowadził mnie do swojej cioci, czyli Anette. To właśnie dlatego tu mieszkam.
Spojrzała się na Billa. Wzrok miał utkwiony w jej twarzy, a w jego oczach widziała iskierki świadczące o tym, że jej opowieść nim wstrząsnęła.
- Hugo był jedyną osobą, która się mną opiekowała. Jedyną, która mnie kochała. Albo jedyną, która to okazywała. Dlatego tak bardzo nie chce żeby wyjeżdżał. No, bo kto wtedy się mną zaopiekuję? Nie poradzę sobie sama, a mam tylko jego.
Bill niewiele myśląc, zacisnął mocniej dłonie na palcach Akane i przyciągnął ją do siebie. Nie rozumiał jak można krzywdzić tak cudowną dziewczynę. Wydawała mu się taka delikatna i krucha, a mimo to, tak wiele zniosła. Wiedział, że opowiedzenie całej tej historii wiele ją kosztowało, ale cieszył się, że to zrobiła. Przynajmniej pokazała, że mu ufa. A on jeszcze nigdy nie pragnął tak bardzo niczego, jak tego by zaopiekować się właśnie tą dziewczyną.
Szybko odsunęła się od niego i odparła:
- Dlatego się tak rzucałam we śnie. Cały czas śnią mi się momenty, kiedy zamykał mnie ze sobą w gabinecie.
Bill nie chciał by mówiła dalej. Widział ile bólu sprawiają jej same wspomnienia. Wiedział już wszystko. Chciał powiedzieć coś sensownego, jednak tylko jedna rzecz mu przychodziła do głowy.
- Śpijmy dalej.
Zielonooka pokiwała głową i z powrotem ułożyła się w łóżku. Zapadła cisza. Słychać było tylko nadal niespokojny oddech brunetki.
- Akane?
- Tak? – spytała, odwracając się do Billa.
Chłopak wziął głęboki oddech.
- Jeszcze nigdy się nikim nie opiekowałem, ale…jeśli nie masz nic przeciwko temu, to zaopiekuję się tobą.
Wypowiedział te słowa z niesamowitą szybkością.
Jeszcze nigdy nie doświadczył takiego uczucia. Chciał by Akane dostała od życia, to co jej się należy. Chciał jej pomóc i sprawić, że będzie szczęśliwa. Czyżby była to troska?
-Tego uczysz się na terapii? – spytała, lekko się uśmiechając.
Czarny roześmiał się.
- Nie, a dobrze mi idzie?
- Jak na razie, to wyśmienicie.
- Mógłbym zrobić coś jeszcze, ale to wykracza poza terapię. – powiedział, oblizując usta i szeroko się uśmiechając.
Policzki brunetki zaczerwieniły się. Czuła, że serce zaraz wyskoczy jej z klatki piersiowej, kiedy to Bill zaczął się zbliżać do jej twarzy.
Już czuła jego oddech na przymkniętych powiekach, a do jej nozdrzy doszedł zapach kokosów.
Nagle usłyszała miły szept mówiący „dobranoc”.
Otworzyła oczy i zobaczyła bruneta przewróconego na drugi bok okrywającego się szczelnie kołdrą. Zaśmiała się pod nosem i ułożyła głowę na poduszce. Tamtej nocy śniły się jej już tylko dobre rzeczy.
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Pią 19:41, 11 Sty 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

Troszkę się rozchmurzyłam po przeczytaniu tego Wink.Bo się na końcu roześmiałam.Akane już taka przygotowana na pocałunek a tu dupa Bill się odwraca haha XD.I dobrze,wiesz że ja nie przepadam za opowiadaniami gdzie się ciągle całują już po paru częściach ;D.
O reszcie pisać nie muszę bo jak zwykle ładnie dobrane słowa,wszystko do siebie pasuje itp.

Kocham < 3.
Zobacz profil autora
pszec
PostWysłany: Sob 17:00, 12 Sty 2008 Powrót do góry

Dołączył: 13 Maj 2007

Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia[LBN CiTy]

Podobało się bardzo, bardzo, bardzo ! A najbardziej to, że jej nie pocałował. To by było zbut proste i oczywiste.
Ale to chamsko ze strony Billa ! Dziewczyna czeka na pocałunek, a ten idzie spać xD
Daj szybko nową część, kochana Wink ;*****
Zobacz profil autora
Akemi
Administrator
PostWysłany: Pią 22:13, 21 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z hojrakowa xD

12. Nie pozwól mu odejść ze swojego życia.

Gdy tylko otworzyła oczy spojrzała w prawy bok. Zobaczyła tylko niechlujnie złożoną kołdrę, po czym zwróciła swój wzrok na zegarek i ze zdziwieniem stwierdziła, że wskazuje już drugą po południu. Szybko stanęła na nogach i pobiegła do swojego pokoju, by nałożyć na siebie byle jakie ubranie i zeszła na dół, do kuchni. Poczuła miły zapach syropu klonowego i ujrzała Billa stojącego przy stole, polewającego świeżo usmażone naleśniki bursztynowym płynem. Odchrząknęła, by zaznaczyć swoją obecność. Brunet od razu przerwał przygotowywania jedzenia i uśmiechnął się w stronę dziewczyny.
- Ty gotujesz? – spytała zdziwiona, wskazując palcem na patelnie w ręku chłopaka.
- Czasem. Ale umiem tylko naleśniki, ewentualnie spaghetti.
Zielonooka pokiwała głową ze zrozumieniem i usiadła przed pachnącym posiłkiem.
- Kiedy Anette wraca? – spytała, biorąc do ręki widelec i łamiąc kawałek puszystego ciasta.
- Powinna dzisiaj. Hugo wyjeżdża dzisiaj? – zapytał i spojrzał z niespokojną miną.
Brunetka nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała twierdząco głową.
Do jej głowy nie docierało jeszcze, że tego dnia Hugo opuści ją, być może, na zawsze. Bo jeśli ma odwagę wyjechać na rok, to czemu nie na resztę życia? Nie chciała dopuścić do myśli tego, że już nigdy nie będzie mogła do niego zadzwonić o każdej porze i porozmawiać, czy przyjść i po prostu pobyć z nim.
- Nie chce by on wyjeżdżał. – powiedziała bardziej do talerza, niż do bruneta.
Wokalista spojrzał na nią znad talerza. Widział smutek malujący się na jej twarzy, gdy mówiła o swoim przyjacielu. Teraz dopiero zdał sobie sprawę, że nie powinien o nim wspominać, szczególnie po tym co mu powiedziała w nocy.
- O której ma samolot do Stanów? – spytał przeczesując palcami włosy.
- O czwartej. Ale nie chce tam jechać. Nienawidzę pożegnań. Zresztą skoro wyjeżdża, to mnie nie potrzebuje. – odparła ze złością w głosie i odłożyła brudne naczynie do zlewu.
- Wcale tak nie myślisz. – mruknął Bill, podchodząc do Akane.
- A właśnie, że tak myślę! I tak jest. Powiedz, czy gdy kogoś kochasz, to opuszczasz go, gdy cię najbardziej potrzebuje?! – wykrzyknęła.
- Akane, posłuchaj. – powiedział cicho i dotknął czoła dziewczyny, swoim.
Delikatnie położył lewą dłoń na jej karku. Przez całe jej ciało przeszedł dreszcz. Stali tak patrząc swoje oczy, gdy Bill niespodziewanie począł muskać palcami jej przedramiona, wędrując do ramion.
Akane cała drżała pod jego dotykiem, a jej oddech stał się niespokojny. Patrzyła w czekoladowe oczy kolegi i nie wiedziała co może powiedzieć, ani co zrobić. Po prostu czerpała z tej chwili jak najwięcej.
- Zabieraj najpotrzebniejsze rzeczy i pojedźmy na lotnisko, zanim zrobię coś czego nie powinienem. – wyszeptał, przygryzając dolną wargę.
Mimo że brunet wypowiedział te słowa, wydawałoby się z przekonaniem, niechętnie odszedł od dziewczyny.
Pośpiesznie zaczął zakładać buty, a Akane widząc co robi, poszła za jego przykładem.
W drodze na lotnisko nie zamienili ze sobą ani jednego słowa na temat sytuacji w kuchni.

*

Gdy dotarli pod halę lotniska Tempelhof*, Bill nieuważnie zaparkował przed terminalem numer pięć i razem z Akane pędem puścił się biegiem, do wejścia. Wpadli do środka, dysząc.
- A którego terminalu będą go odprawiać?
- Z ósmego.
- Musimy się pośpieszyć, bo zaraz odlatuje. – powiedział brunet, patrząc na duży zegar stojący naprzeciwko.
Akane kiwnęła głową i zaczęła biec w stronę tablicy z numerem osiem.
Już nie myślała o tym, że nienawidzi pożegnań i że będzie rozmawiać ze swoim przyjacielem ostatni raz przed roczną, albo dłuższą nieobecnością. Spojrzała na plan odlotów i zobaczyła, że samolot do Stanów będzie odlatywał z opóźnieniem i teraz trwa odprawa.
Musiała się dostać na salę odpraw, jeśli chciała jeszcze zamienić choćby słowo z przyjacielem. Odwróciła się w stronę nadchodzącego Billa.
- Bill, musimy coś zrobić. Ja muszę się tam dostać. – powiedziała dziewczyna, wskazując na drzwi sali odpraw.
Ciemnooki pokiwał głową i odparł:
- Zostaw to mnie.
Podszedł do najbliżej siedzącej za kontuarem blondynki. Ta uśmiechnęła się do niego przymilnie. Brunet pochylił się do niej i zaczął coś cicho mówić wprost do jej ucha. Z każdym jego słowem, na twarzy dziewczyny pojawiały się coraz większe rumieńce. Po chwili konwersacji odszedł od niej i powrócił do Akane.
- Załatwione. Możesz iść. Masz jej pozwolenie.
- Coś ty jej powiedział? – spytała ostrym tonem. Brzmiała, jakby miała za złe chłopakowi, że w ogóle zbliżył się do tej blondynki.
- Nic takiego. Po prostu umówiłem się z nią na kawę. A co? Zazdrosna jesteś? – spytał, unosząc brwi i uśmiechnął się, oblizując przy tym lubieżnie usta.
Akane oblała się rumieńcem, po czym powiedziała rzekomo pewnym tonem:
- Chciałbyś. – wytknęła mu język i skierowała się do drzwi, zostawiając Billa samego.
Bez przeszkód przeszła do sali odpraw. Widać dziewczyna za konturu powiedziała komu trzeba, by nie miała żadnych przeszkód.
Wypatrzyła Hugo w długiej kolejce do okienka wraz z jakimś chłopakiem. Domyśliła się, że jest to Marcus. Podeszła do barierek stojących obok tłumu i krzyknęła:
- Hugo!
Blondyn zaczął się rozglądać za osobą, która wykrzyknęła jego imię. W końcu dostrzegł Akane stojącą za jedną z barierek. Szepnął coś do swojego kolegi i podszedł do dziewczyny.
- Jednak przyjechałaś.
Pokiwała głową. Już teraz czuła, że nie obędzie się przeżyć tego dnia bez łez.
- Przyszłam, chociaż nienawidzę pożegnań.
- Przecież nie żegnasz się ze mną na zawsze. Nim się obejrzysz będziesz odbierać mnie z lotniska. Poza tym będę dzwonił. – powiedział, uśmiechając się ciepło, ale widząc, że przyjaciółka nie przestaje mieć smutnej miny, przygarnął ją do siebie ze słowami:
- Chodź tu do mnie, głuptasie.
Akane wtuliła się w koszulkę przyjaciela, a do jej nozdrzy doszedł znajomy zapach konwalii. Czuła, że traci przyjaciela na długo, jednak teraz miała pewność, że nie na zawsze.
Nagle z kolejki rozległ się głos Marcusa, nawołującego Huga, by ten się pośpieszył, bo zaraz ich kolej.
- Do zobaczenia, siostrzyczko. I masz nie płakać. – powiedział chłopak, ocierając jej łezkę z policzka.
Oddalił się w stronę kolejki. Pomachała mu zza barierek, a ten korzystając z ostatniej chwili, wykrzyknął:
- Słuchaj się Billa. I nie pozwól mu zniknąć ze swojego życia. To świetny facet!
Akane pokręciła głową, uśmiechając się do siebie. Gdy Hugo zniknął jej z oczu skierowała swoje kroki do drzwi i podeszła do Billa.
- Wracajmy do domu.
Zobacz profil autora
pszec
PostWysłany: Czw 13:23, 27 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 13 Maj 2007

Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia[LBN CiTy]

bozebozebożebożeee <333 cudne ! a najbradziej podobał mi się moment, jak stali w kuchni, był piekeilnie romantyczny ! zaczynam zazdroscic tej pannie, też chce, aby Bill robił mi naleśniki Wink
;*****
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Sob 19:12, 29 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

Śliczne *O* ! Scena gdy stali w kuchni była taka słooodkaaa ^_^.Ja też tak chcę XD !
Agacia,ślicznie piszesz.
I dawaj nowe części,bo wiem że są,czytałam już przedostatnią więc wiesz XD.
No i wkońcu napisałam Ci komentarz XD.Bo jak wiesz,nie wiedziałam co napisać i nadal nie wiem za bardzo co napisać pod tą częścią XD.

Küss :*.


Ostatnio zmieniony przez Mrs.Schrei dnia Sob 19:16, 29 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Akemi
Administrator
PostWysłany: Śro 20:07, 04 Cze 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z hojrakowa xD

Opoowiadanie dawno skończone, ale nie tutaj. Niektóre z was już czytały na FC, niektóre nie... może sobie odświeżycie. Dawno mnie tu nie było, ach...
Cieszę się, że już skończyłam "Karmazynową".
Może dodam też tu coś nowego niedługo, ale najpierw zakończę sprawę z "Karmazynową". Dzisiaj dwie kolejne części. Zapraszam! :*

13. Przeliczyłaś się, kochana.

Przez parę następnych dni, Akane czuła się lekko przygnębiona. Nie chciała tego, żeby ktoś z domowników to zauważył, bo gotów byli pomyśleć, że nawiedziły ją znów przykre wspomnienia związane z ojcem. Hugo wyjechał, co prawda zadzwonił od razu jak dotarł do Stanów, ale mimo wszystko Akane czuła, że coś straciła. Głos rozsądku cały czas powtarzał, że przecież nie na zawsze, jednak ona miała nieodparte wrażenie, że Hugo nie wróci już z stamtąd taki sam.
Pochylała się właśnie nad listem do swojego przyjaciela, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę! – rzuciła.
Młody chłopak szybko wślizgnął się do pokoju koleżanki i przysiadł na łóżku. Przez chwilę obserwował jak pochyla się nad kartką i z największym skupieniem na twarzy, stuka w blat biurka ołówkiem. Znowu marszczyła nos w charakterystyczny dla siebie sposób. Właśnie zdał sobie sprawę, że być może, już niedługo rozstanie się z tym widokiem, że rozstanie się z tym wszystkim. Z Akane, z Anette, a przecież to właśnie im zawdzięcza tę wewnętrzną przemianę. W pewnym momencie swojego życia po prostu się zgubił, a one pomogły mu znaleźć drogę.
- Bill? – usłyszał nieśmiały głos.
Ocknął się z zamyślenia. Dziewczyna patrzyła na niego swoimi zielonymi oczami, lekko się uśmiechając. Mierzyła go wzrokiem od stóp do głów, zatrzymując się na dłużej na ustach, oczach i rękach. Dziwnie się czuł, gdy mu się tak przyglądała, więc postanowił przerwać to:
- Przyszedłem ci coś powiedzieć.
Dziewczyna oderwała wzrok od jego dłoni, które teraz lustrowała wzrokiem i powróciła nim na twarz.
- A więc słucham.
- To nie jest proste…wiesz, że przyjechałem tu na terapię.
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Chodzi o to, że…za tydzień wracam do chłopaków.
Źrenice brunetki rozszerzyły się w niemym przerażeniu. Nie spodziewała się, że właśnie to, przyjdzie jej powiedzieć. Może nie liczyła na jakieś niesamowite wyznania, ale spodziewała się czegoś zupełnie innego.
- Chciałaś, by powiedział, że cię kocha. – szepnął złośliwy głosik w jej głowie.
- Wcale, że nie. Po prostu myślałam, że ta sytuacja w kuchni…zresztą nie tylko to. Myślałam, że mnie lubi.
- Przeliczyłaś się, kochana.
- Akane? – spytał chłopak, machając ręką przed jej twarzą – Wszystko w porządku?
Nagły napad furii. Zupełnie nie wiedziała, co się z nią dzieje. Krew w jej żyłach zawrzała i nagły przypływ gorąca zachęcił ją do wszystkiego złego. Miała ochotę krzyczeć w niebogłosy, tak, by wszyscy na świecie dowiedzieli się, jak teraz się czuję.
- Pytasz, czy wszystko w porządku?! Otóż nie! Wcale nie jest w porządku. Jak może być w porządku, gdy jedyny człowiek, który jest mi bliższy i aktualnie nie jest za granicą, mówi mi, że za tydzień wyjedzie. Czy ty byś czuł się w takiej sytuacji dobrze, bo nie sądzę!
- Akane, ja… - starał się jej przerwać, ale dziewczyna była nieugięta.
- Wyjedziesz, i co? Tak samo jak mój ojciec mnie opuścił, Hugo, tak teraz ty? Wyjedziesz i będziesz dzwonił od czasu do czasu?! I myślisz, że to wystarczy? To ci powiem, że nie wystarczy! Zrozum wreszcie, że gdy się kogoś kocha, to nie wystarczy wiedzieć, że gdzieś tam na świecie ta osoba sobie jest! Tu chodzi o bycie ze sobą. O rozmowy, o wspólne gotowanie, czy nawet głupie pielenie grządek.
Bill patrzył na Akane smutnym wzrokiem. Nie wiedział jak się zachować, ani nawet co powiedzieć. Po prostu go zamurowało. Widział jak płacze i tym razem było to przez niego. Wcześniej nie rozumiał jak można skrzywdzić kogoś takiego, jak ona, a teraz sam ją krzywdził.
- Zaraz, czy ona powiedziała…?
- Akane, czy ty powiedziałaś, że mnie…kochasz? – spytał niepewnie.
Potok łez płynął jej po policzkach, a zęby przygryzły wargi. Nerwowo tupała nogą o podłogę, a dłonie zaciskały się w pięści. Wyglądała jakby walczyła z kimś niewidzialnym. Może ze sobą?
- Wydawało ci się. – szepnęła.
- Ale przecież…
- Wydawało ci się! Bill, proszę cię, wyjdź.
Brunet uznał, że to koniec rozmowy. Wszelkich rozmów. Wyszedł na korytarz i cicho zamknął za sobą drzwi.

*

Tydzień zleciał, jak nigdy przedtem. Ani się obejrzała, a walizki Billa stały w przedpokoju, czekając na właściciela. Akane nie rozmawiała z Billem od jego pamiętnej wizyty, w jej pokoju. Przy posiłkach, czy mijając się na korytarzu, milczeli. Gdy Bill już otwierał usta, by się odezwać, Akane przyśpieszała kroku, by tylko go nie słuchać. Nawet kłótnie o pilota do telewizora się skończyły, bo brunetka nie przebywała już w salonie.
Kolejne śniadanie jedli w całkowitej ciszy. Anette podejrzewała, że coś się stało, jednak wolała nie ingerować w ich sprawy. Czekała, aż któreś z nich przyjdzie i wszystko powie, ale jak na razie żadne się nie kwapiło.
Nagle z całkowitego otępienia wyrwał Akane, dzwonek do drzwi. Powłócząc nogami doszła do pokoju, a w drzwiach stanął Saki.
- Cześć, Akane. Bill już gotowy?
Stać ją było tylko na kiwnięcie głową. Reszta domowników zebrała się w przedpokoju, by obserwować poczynania ochroniarza. Gdy ostatnia walizka znalazła się w bagażniku, Anette zwróciła się do Billa:
- No, kochany. Szkoda, że już nas opuszczasz. Jednak, mam nadzieję, że to nie ostatni raz kiedy się widzimy. Wpadnij jeszcze kiedyś, oczywiście, w innych okolicznościach.
- Na pewno przyjadę, Anette. – powiedział Bill i uścisnął ją serdecznie.
Na ten widok Akane popędziła na górę, bo czuła, że zaraz nie wytrzyma. Jednak nie do końca poszła na górę. Wszystko obserwowała, z górnych schodków, których już na dole nie można było dostrzec.
- Przykro mi, że Akane tak reaguje. – powiedziała pani psycholog, ściszając głos.
Brunet tylko nieznacznie pokiwał głową. Wiedział, o co chodzi jego przyjaciółce. Chciał jej tyle powiedzieć przed wyjazdem, ale nie miał szansy. Teraz żałował, że tydzień temu przyszedł do jej pokoju i powiedział, że chce pogadać. Powinien był inaczej to rozegrać. Zresztą, teraz się to nie liczyło. Najwidoczniej, wykreśliła go ze swojego życia.
- Do zobaczenia, Anette.
- Do zobaczenia, Bill. – powiedziała i zamknęła drzwi – Wkrótce.

14. Źle myślałaś, mamo.

- Twoja mama do mnie dzwoniła. Właśnie do nas idzie, chciała z tobą pogadać. – powiedziała Anette, wchodząc do pokoju Akane z słuchawką telefonu w ręku.
- Dobrze. – mruknęła dziewczyna, nawet nie poruszając się na łóżku, na którym właśnie leżała.
- Wiesz…jeśli chciałabyś pogadać, to ja czekam.
- Dzięki Anette, ale nic mi nie jest. – odpowiedziała bez przekonania.
Kobieta stała jeszcze chwilę w drzwiach pokoju, po czym stwierdziła, że jednak postara się coś wydusić z podopiecznej. Przysiadła na łóżku, ale brunetka wydawać by się mogło, że tego nie zauważyła.
- Ja wiem, że wyjazd Billa cię przygnębił, ale… - zaczęła, jednak nie zdążyła powiedzieć nic więcej.
Dziewczyna na samo imię przyjaciela poderwała się gwałtownie z łóżka i stanęła przed panią psycholog.
- Jego wyjazd wcale mnie nie przygnębił. – powiedziała stanowczo, zakładając ręce na piersiach.
- No tak, to wyjaśnia dlaczego od jego wyjazdu prawie się nie odzywasz i cały czas siedzisz w swoim pokoju. Po prostu się cieszysz. W takim razie nie mam co się przejmować… - powiedziała z ironią i już otwierała drzwi, gdy nagle brunetka ją zatrzymała.
- W porządku. Wygrałaś. – westchnęła i usiadła z powrotem.
Ruda mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem i zawróciła. Przysiadła obok Akane i wzięła głęboki oddech.
- Nie jestem tylko psychologiem, ale jestem też twoją przyjaciółką. Po prostu martwię się o ciebie.
Dziewczyna kiwnęła głową.
- Chciałabym pogadać. Jednak wolę z przyjaciółką.
- No dobrze. Więc mów co jest grane.
- Nie chciałam, by Bill wyjeżdżał. Przez te tygodnie stał się moim bliskim przyjacielem. Najpierw Hugo…teraz on. Co ja mam takiego w sobie, że wszyscy ode mnie uciekają, co?
- To przecież nie tak. Hugo wyjechał, bo chciał się uczyć i stać samodzielnym. Poza tym, on wróci. A Bill…to w końcu jego praca. Wiedziałaś, że w końcu przyjdzie koniec kuracji i wyjedzie.
- No tak, ale nie myślałam, że go aż tak polubię.
- Tego nikt nie mógł przewidzieć.
W całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- To pewnie twoja mama. – rzuciła Anette i wyszła z pokoju, by otworzyć drzwi.
Akane szybko wyszła za swoją opiekunką i jak tylko przestąpiła ostatni schodek, rzuciła się mamie w objęcia.
- Kochanie, jak ja cię dawno nie widziałam!
- Ja też, mamo!
Uściskały się serdecznie. Anette patrzyła na to wszystko z lekkim wzruszeniem, bo jeszcze pamiętała dzień, w którym mama Akane przyszła tu po raz pierwszy. Nie było wtedy tu tyle miłości. Tylko żal.
- Przyszłam z tobą porozmawiać na bardzo ważny temat. Anette jeśli zechcesz, to również posłuchaj. W końcu…jesteśmy prawie jak rodzina po tych ostatnich wydarzeniach.
Kobieta uśmiechnęła się z wdzięcznością. Chciała wiedzieć o co chodzi, bo jej też leżało na sercu dobro Akane.
Przeszły do salonu i usiadły wygodnie na kanapie.
- Ostatnio byłam w sądzie. Aktualnie walczę z twoim ojcem o przyznanie mi praw rodzicielskich. Mój prawnik twierdzi, że to tylko kwestia czasu bym wygrała.
Dziewczynie kamień spadł z serca. Wiedziała już od dawna, że mama wytoczyła ojcu proces i cieszyła się z tego. Chciała raz na zawsze odciąć się od tego człowieka. Również prawnie.
- To cudownie, Yumi!
- Wiem. Ale jest coś jeszcze. Postanowiłam wrócić do Japonii. W końcu tam jest mój dom, Akane się tam urodziła. Może tak skończyć szkołę. Mam tam mieszkanie i pracę w mojej, byłej firmie. Ułożyłybyśmy sobie nowe życie z daleka od Niemiec. Tak, żeby zacząć wszystko na nowo.
- Chyba żartujesz. – powiedziała dziewczyna.
Obie kobiety spojrzały się na nią. Jedna była przerażona, druga jednak ze współczuciem i zrozumieniem patrzyła na twarz brunetki.
- Nie zamierzam się stąd wyprowadzać! – uniosła się z kanapy i spojrzała na matkę ze wściekłością.
- Ale kochanie, pomyśl tylko! Raz na zawsze odetniemy się od ojca, od złych wspomnień.
- Myślisz, że przeprowadzka coś zmieni? Uważasz, że jak się przeprowadzimy, to nie będę myśleć o kraju w którym się wychowałam, o ludziach których pokochałam i nie zatęsknię?!
- Myślałam, że się ucieszysz… - zaczęła matka, przerażona reakcją córki.
- To źle myślałaś. – rzuciła dziewczyna i wyszła z pokoju, kierując się w stronę drzwi wyjściowych.
Nie chciała nic więcej słyszeć. Najpierw Hugo nagle wypisał się z jej życia, zaraz potem Bill. Teraz sama miała pozbyć się części siebie. W końcu tu miała wszystko. Szkołę, dom…o przyjaciołach nie było mowy, bo jedyni jakich posiadała właśnie wyjechali. Jednak mieli wrócić, a przecież to nie w Japonii ją zostawili. Tylko tu. W Niemczech.
- To wszystko jest jakieś porąbane. – mruknęła przysiadając na ławce znajdującej się na skraju parku, do którego właśnie doszła.
Poznała ją od razu. To właśnie tu Hugo powiedział, że wyjeżdża. W tym miejscu zaczęły się jej kłopoty. Znienawidziła tę ławkę i ten widok roztaczający się przed nią. Jednak cały czas ją tu coś przyciągało.
Nagle z kieszeni jej spodni rozległa się irytująco, wesoła melodyjka. Spojrzała na wyświetlacz swojej komórki i od razu zaniechała jej odebranie.

*

Po czwartym nieudanym połączeniu stwierdził, że da sobie spokój. Stał przy naprzeciw szyby, opierając się o drzwi balkonowe. Przed jego oczami roztaczała się panorama Paryża w popołudniowym słońcu. Od dawna już znienawidził ten widok, jednak nadal tam stał i wpatrywał się w to wszystko. W takim stanie zastał go, wchodzący do pokoju Tom.
- Te brat! Co się dzieje? – spytał stając obok bruneta.
- Nic się nie dzieje, bo co? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Bo ostatnio coś tak nie bardzo się z tobą dogadać można. Co się dzieje? Bill, tylko nie mów, że nic…znam cię. Coś musiało się wydarzyć w Berlinie, że taki jesteś.
Bill spojrzał na brata i westchnął.
- Owszem, zdarzyło się. Zrobiłem krzywdę komuś, kto mi bezgranicznie ufał. Komuś, kto pomógł mi się zmienić i pokazał jaki naprawdę jestem. Opuściłem najcudowniejszą osobę, która mnie potrzebowała, a teraz nie chce mnie znać. Oto co się stało. – zakończył dobitnie.
- Jezu, a już myślałem, że coś gorszego.
- No tak, mogłem się spodziewać, że nic nie zrozumiesz. – odparł Bill, z litością patrząc na brata.
- Ja wszystko rozumiem. Oprócz jednego. W czym problem?
- Co? Jak to, w czym problem?
- Nie możesz do niej pojechać i powiedzieć, że ją kochasz?
- Co takiego? – wykrzyknął brunet, gapiąc się na brata jak na kompletnego świra.
- Coś taki zdziwiony? Jak na moje oko to ty wpadłeś po uszy.
- Tak, na pewno. – pokiwał głową, o mało nie wybuchając ze śmiechu na słowa brata.
- Bill, proszę cię! Pierwszy raz w życiu nie przeszkadzało ci, że nie ma mleka. Na wywiadach nie pchasz się do odpowiedzi na każde pytanie, a gdy o piątej rano David kazał nam wstawać nie chciałeś go zabić. To nie jest normalne. Braciszku, znam cię lepiej, niż ty sam.
Wokalistę zamurowało. Faktycznie, takie zachowanie nie było u niego normalne. Wcześniej się nad tym nie zastanawiał, ale jak Tom mu to powiedział, to mógł z całym przekonaniem stwierdzić, że jest coś z nim nie tak.
- Nie mogę, Tom. David mi nie pozwoli, bo mamy koncerty, a Akane nie chce w ogóle ze mną rozmawiać.
- Oj, przestań! Koncerty kończą się za tydzień. Będziesz mógł pojechać, a jak tam pojedziesz, to chyba ci nie zamknie drzwi przed nosem, nie? Weź się w garść.
Bliźniak dobrze mówił. Musiał się wziąć w garść jeśli nie chciał stracić Akane. Może i było to szaleństwo, ale zamierzał wrócić do Niemiec przy pierwszej, lepszej okazji.
Zobacz profil autora
pszec
PostWysłany: Śro 22:50, 04 Cze 2008 Powrót do góry

Dołączył: 13 Maj 2007

Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia[LBN CiTy]

Matko boska Akemi :**** jak ja sie cieszczę, że "Karmazynowa" wraca ! już się zastanawiałam, kiedy to się stanie !
Co mam powiedzieć... akacja zaczyna się rozwijać i mam nadzieję, że tak będzie nadal. Zauważyłam jednem bład - "stał przy naprzeciw szyby" Wink
czekam na kolejne, kochana ! ;***

EDIT:
483 post. przeznaczenie? ;D


Ostatnio zmieniony przez pszec dnia Śro 22:50, 04 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> OPOWIADANIA WIELOCZĘŚCIOWE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare