Forum Tokio Hotel Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
2069 <Część 6! 24.03.2008'>
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> OPOWIADANIA WIELOCZĘŚCIOWE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szandi
PostWysłany: Nie 22:19, 14 Paź 2007 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 953
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Szalejkowa xD

Część 3

- Mu... Musisz mi pomóc. Proszę. - szepnął błagalnie, a ja poczułam jak krew odpływa mi z twarzy.
- Słucham? – nie wierzyłam własnym uszom (i oczom z resztą też...).
- Nie rozumiesz? Nikt mnie nie widział od... niespełna 62 lat! A to oznacza, że... że ty... w jakiś niezrozumiały dla nikogo sposób zostałaś wybrana... Dzięki tobie być może będę mógł odejść z tego ziemskiego padołu łez.
- Ty... umarłeś? - pytanie było retoryczne. Ale nic więcej nie byłam wstanie powiedzieć. Odebrało mi głos, serce na moment przestało bić. Niemożliwe, abym w swoim własnym pokoju zobaczyła ducha! Być może ciotka ma rację - pewnie mam przewidzenia. Powinnam pójść do dobrego psychologa.
- Tak. Chętnie ci o tym opowiem. - zdążyłam tylko kiwnąć głową, a duch już rozpoczął swoją historię. Nie sądziłam, że kogoś może cieszyć opowiadanie o tym jak umarł!
- Było to w roku 2007. Miałem wtedy osiemnaście lat. Byłem... byliśmy w Ameryce... To znaczy ja i mój zespół... i...
- Grałeś w zespole? - przerwałam mu.
- Śpiewałem. Pewnie o nas nie słyszałaś, to nie twoje pokolenie. - chłopak uśmiechnął się blado. - Nie znasz Tokio Hotel? - Tokio Hotel, Tokio Hotel, zaczęłam szukać w pamięci. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że gdzieś już przewinęła mi się ta nazwa... Ale nie mogłam jej z niczym skojarzyć.
- Nie... Przykro mi. - odparłam powoli. Duch nie wydawał się zaskoczony.
- Swego czasu byliśmy bardzo popularni. Cały świat nas kochał. Podbiliśmy wszystkie kontynenty, dotarliśmy do najdalszych zakątków świata. Byliśmy o szczytu kariery. - chłopak gestykulując żywo, wcale nie sprawiał wrażenia martwego. Wręcz przeciwnie! Na samo wspomnienie o przeszłości ożywiał się, w oczach wesoło tańczyły mu ogniki, usta śmiały się ukazując rządek biały, nierównych ząbków.
- We wrześniu mieliśmy trasę koncertową w Ameryce. W Kalifornii po występie, nocowaliśmy właśnie w tym hotelu. - przypomniałam sobie słowa matki: "ma duży, stary dom... Podobno kiedyś był hotelem!".
- Wieczorem usłyszałem, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Tego pokoju. - wyraźnie zaakcentował ostatnie dwa słowa, a ja poczułam jak dreszcze przechodzą mi po całym ciele. Coraz mniej podobała mi się ta historia. Zwłaszcza, że byłam w nią w jakiś sposób zamieszana.
- Odwróciłem się, żeby zobaczyć, co się dzieje i wtedy... Wtedy... Umarłem. - zakończył dramatycznie. Po chwili otrząsnęłam się z szoku.
- Tak po prostu?
- Zastrzelili mnie. Od tamtej pory błąkam się po świecie, dla nikogo nie widzialny, nikomu nie potrzebny... W chwili śmierci usłyszałem głos. Głos, który twierdził, że... Że kiedyś jeszcze stanę się dla jednej osoby w pełni widzialny. Ona ma mi pomóc. Ty musisz mi pomóc. Tylko ty wiesz, dlaczego nadal tu jestem. - szepnął, patrząc mi w oczy. Powieki miał umalowane na czarno, co podkreślało brąz jego tęczówek. Nie mogłam oderwać od nich wzroku.
- Prawie nic o tobie nie wiem. Jak mam ci pomóc?! To nie realne! - chłopak uśmiechnął się niepewnie.
- Bill jestem. - przedstawił się. Jednak moje myśli zajmowała teraz inna sprawa.
- Ty nie istniejesz... Ty nie istniejesz. - powtórzyłam głośniej i bardziej stanowczo. - Jesteś tylko wytworem mojej chorej wyobraźni! - W tym momencie duch zniknął.


Ostatnio zmieniony przez Szandi dnia Pon 23:56, 17 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Asiulla
PostWysłany: Pon 14:27, 15 Paź 2007 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z miejsca, gdzie nie ma nic...

Cooo takk krótko?!
Ogólnie podobało mi się, tylko za krótko.
Zapowiada się ciekawie =)
Piszesz dobrze, choć mam dwie uwagi.

Trochę rozśmieszył mnie tekst

Cytat:
Z tego ziemskiego padołu łez."
...

Skojarzyło mi się to z jakimiś starymi królestwami, gdzie monarchowie mówili w oto podobnym języku... "Paddołu łez" ? Wybiło mnie to totalnie z rytmu już na początku. No i rozśmieszyło. A część chyba miała mieć charakter nieco poważny, prawda?

Cytat:
Od tamtej pory błąkam się po świecie, dla nikogo nie widzialny, nikomu nie potrzebny... W chwili śmierci usłyszałem głos. Głos, który twierdził, że...


Tutaj podobnie, ale tu raczej jakiś stary filmu science fiction...
Błąkam się? Nie potrzebny...
Dla mnie to takie dziwne mówienie.
Raz Bill mówi normalnie, raz mam wrażenie jak by urodził się w latach przed naszą erą...
W ogóle, wybacz, że to powiem, ten padoł/paduł łez i te teksty... są jakby na siłę. Chciałaś, żeby wyglądały ładnie, tajemniczo i poważnie, ale wg. mnie są strasznie dziwne...


Wybacz za to, ale nie mogłam się powstrzymać, myślę, że nie będziesz zła za to, że coś mi sie w Twoim opowiadaniu nie spodobało...
Bo ogólnie jest świetnie, jak już mówiłam w każdym komentarzu =)
Pomysł świetny, bo orginalny i w ogóle fajnie:)
Tylko ta część mi zgrzyta.

Buziam Kochana:*:*
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Pon 19:39, 15 Paź 2007 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

No tak Olcia jak zwykle ta jakże znana osobistość ze swych krótkich związyłych dialogów którym nazywać śmie częścią opowiadania ;D.(Hmm Panoo Asiullo czyż nie wyszło mi to średniowiecznie,w czasach spoza naszej ery ? Very Happy).
Ogólnie podobało mi się.Smutne takie trochę.Zane słowo mi tu nie przeszkadzało ani to błąkam się bo to słowo m0oim zdaniem normalne.Myślę że Olcia (znając ją) w zdaniu"twego ziemskiego padołu łez" poroscu chciała tu użyć...no coś w stylu żartu tak jak ja na górze.żeby poroscu było śmiesznie,tak się pisze czasem żeby było śmiesznie XD.Chociaż nie wiem niech Olcia wypowie się na temat tego czy tu chciała zażartować czy też nie.Ogólnie jak mówie część krótka i naprawdę Olcia to jest...tak jakby dialog wyjąty z opowiadania XD.Poroscu pisz dłużej i będziemy zadowoleni maksymalistycznie o.
Zapowiada się ciekawie mimo że ta cześc była taka smutnawa...
Teraz się o Billa martwie XDDDD.
Hmm no to czekam na następną część ^_^.

Luv ya < 3 .
Zobacz profil autora
Akemi
Administrator
PostWysłany: Pon 21:49, 15 Paź 2007 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z hojrakowa xD

Oooo...ciekawie się robi xD
Nie sądziłam, że tak to poprowadziszm, ale spoko...podoba mi się ^^.
Tylko...ZA KRÓTKIE! Wiem, czepiam się, ale trudno..
I dlaczego Bill na końcu zniknął? Mam nadzieję, że wróci xD
I dlaczego go kiedyś tam zastrzelili?! To takie prozaiczne zginąć przez zastrzelenie...mało romantyczne. xD
Ale jakoś przezyję xD. KOCHAM :*:*:*:*
Zobacz profil autora
Szandi
PostWysłany: Pon 22:11, 15 Paź 2007 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 953
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Szalejkowa xD

Czy ja wiem czy 'błąkać się' jest słowem archaicznym? XDD. Jak dla mnie to normalne słowo, takie... nijakie xDD. Nie zastanawiałam się nad tym O.o
Co do padołu łez... No właśnie, Juluś ma racje, tak się pisze czasami xDD. Ale w sumie mogło trochę wybić z rytmu, choć niby Bill miał to tam powiedzieć tak... z dramatyzmem xDD. Takim przesadnym użaleniem się nad sobą czy coś XDD W tym stylu xD.
Wiem, że za krótkie xD. (Juluś pamiętasz te krótkie części z opka o TEJTUM? <hahah>).

Lieeeeeebe :*:*:*
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Pon 22:14, 15 Paź 2007 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

No mówiłam że Olcia to napisała tak specjalnie dramatycznie żeby właśnie to było bardziej śmieszne o to chodziło.Ha ja jednak umiem rozgrysć niektórych ludzi w pewnych kwestiach ^^.
Omg pamiętam XD. Olcia ty i ta twoja krótkość XDDDD(?)<hahaha>XD.

Luv ya ♥.
Zobacz profil autora
Szandi
PostWysłany: Sob 21:47, 15 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 953
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Szalejkowa xD

Ojej, w końcu ją napisałam. Zbierałam się do tego przez prawie pół roku, ale najważniejsze, że jest XDD. Dedykacja dla Agaci za "srebrzystego umarlaka" xDD
Küss :*

Część czwarta

rok później

- Masz całkowitą rację, ten jutrzejszy sprawdzian to jakaś kosmiczna pomyłka! - powiedziałam z oburzeniem, otwierając drzwi do domu. Przepuściłam Ashley w progu, po czym zawołałam głośno:
- Ciociu! Jesteśmy! - rozejrzałam się zaniepokojona, czując swąd spalonego jedzenia. Angela niemal natychmiast wpadła do przedpokoju, przewracając przy tym jej ulubiony wiklinowy kosz na parasole. Wydałam z siebie cichy jęk, Ashley natomiast zachichotała pod nosem. Niezwykłe, by nie powiedzieć dziwne zachowania ciotki były standardem, a zarazem stanowiły jedną z głównych rozrywek, kiedy ktoś mnie odwiedzał.
- Jesus Christo! - zawołała Angela, poczym z głuchym łoskotem rzuciła się na kolana i zaczęła porządkować narobiony przez siebie bałagan, mrucząc pod nosem jakieś hiszpańskie przekleństwa.
- Hmm... Ciociu? - zaczęłam niepewnie - to my już pójdziemy na górę... Mamy jutro arcytrudną i arcyważną klasówkę, sama rozumiesz. - zerknęłam z powątpiewaniem na kobietę, która teraz szamotała się ze swoją kurtką.
- Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz! - zawołała entuzjastycznie Angela. - ja wychodzę i wrócę wieczorem. Wiesz, mam do załatwienia parę spraw na mieście - mrugnęła do mnie zawadiacko i już jej nie było. Stałyśmy chwilę w milczeniu, pogrążone w szoku (choć ja już się przyzwyczaiłam), jednak szybko otrząsnęłam się, kiedy znów uderzył mnie upojny zapach spalenizny.
- Idź na górę, zaraz do ciebie przyjdę, tylko trochę tu ogarnę sytuację i wywietrzę ten smród - powiedziałam stojąc w wejściu do kuchni. Ashley skierowała swe kroki na schody, a ja zajęłam się sprzątaniem jedzeniowego pobojowiska. Po spędzonym tu roku doszłam już do niemałej wprawy, więc po paru minutach, kiedy wszystkie okna były otwarte, wbiegłam na piętro, gdzie czekała już Ashley. Rozłożyłyśmy książki i zaczęłyśmy naszą trudną i nudną drogę poprzez karty historii.

*dwie godziny później*

- No i właśnie wtedy on jej powiedział, że ma inną! Wyobrażasz to sobie?! - Ashley właśnie opowiadała mi kolejny epizod z życia naszej "wiecznej" szkolnej pary. Rozstają się i schodzą, rozstają się i schodzą. Ja już się w tym dawno pogubiłam.
- Jestem pewna, że jeszcze do siebie...
ŁUUUUP.
Huk, który dobiegł nas z parteru, skutecznie przerwał moją wypowiedź.
- Co to było...? - spytała szeptem Ashley
- Pewnie przeciąg, zostawiłam otwarte okna. Poczekaj, idę sprawdzić. - szybko zeszłam po schodach, kierując się do salonu. Wydałam z siebie cichy jęk, na widok obrazu, który jakimś cudem spadł ze ściany i leżał teraz na panelach w towarzystwie miliona malutkich odłamków szkła. Żadnych większych strat, na szczęście. Mimo, że nie było wiatru, zamknęłam wszystkie okna, i zamiatając szczątki szyby, uklękłam na podłodze.
Z zamyślenia wyrwał mnie trzask drzwi. Przekonana, że wróciła Angela, weszłam do przedpokoju, ale nie zastałam tam nikogo.
- Ciociu? - spytałam, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Poczułam dreszcze przebiegające po mnie od stóp do głów, ręce pokryły się gęsią skórką. Muszę zapamiętać, żeby nie zostawiać okien otwartych na tak długo, strasznie się tu wyziębiło. Rozejrzałam się bezradnie wokoło, szukając jakichkolwiek oznak bytności Angeli, jednak wszystkie pomieszczenia były puste. Przecież wyraźnie słyszałam jak ktoś wchodził, nie mogło mi się wydawać! Zerknęłam na lustro wiszące w starej, złoconej ramie w korytarzu. Poprawiłam sobie włosy i już chciałam wracać z powrotem na górę, kiedy nagle zobaczyłam w nim coś jeszcze. A raczej kogoś. Kogoś, kto z pewnością nie powinien się teraz znajdować w moim domu, najprawdopodobniej nie żył lub w ogóle nie istniał, co skutecznie wmawiałam sobie przez ostatni rok. Zamknęłam oczy i powoli odwróciłam się w jego stronę. Lekko uchyliłam powieki, jednak ku mojej rozpaczy, on nadal tam stał. Albo bardziej lewitował.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie - oznajmiłam
- Co nie? - spytał, śmiesznie przekrzywiając głowę.
- Nie istniejesz.
- Owszem, nie istnieję - przytaknął duch. Zmrużyłam złowieszczo oczy. Już minęły czasy kiedy cokolwiek mogło mnie zaskoczyć.
- Przecież cię widzę - wycedziłam przez zęby.
- Ty tak. Tylko ty. - odpowiedział spokojnie chłopak, przyglądając mi się badawczo. Jego brązowe tęczówki lustrowały każdy szczegół mojej twarzy, koncentrując się w okolicach oczu. Czułam się tak, jakby mnie ktoś prześwietlał promieniami Roentgena.
- Czego chcesz? Czemu nie możesz po prostu zniknąć, tak jak to zrobiłeś ostatnim razem? - spytałam, wściekła, że w ogóle dałam się wciągnąć w tę bezsensowną rozmowę.
- Rok temu... zdarzył się mały wypadek. Nie uwierzyłaś we mnie. To sprawiło, że musiałem odejść - zamrugałam kilkakrotnie nie znosząc dłużej jego przenikliwego spojrzenia.
- Teraz też w ciebie nie wierzę. Jesteś tylko wytworem mojej chorej wyobraźni! - szepnęłam groźnie. Duch prychnął z pogardą.
- Oczywiście, że wierzysz. Gdyby tak nie było, nie pojawił bym się tutaj. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakimi potężnymi mocami masz doczynienia. - przewróciłam oczami. Nie zamierzam się tak szybko poddać! Nikt ani nic nie wplącze mnie w jakąś aferę rodem z zaświatów! Nawet nie pamiętam jak ten duch ma na imię.
- Bill - odrzekł, uśmiechając się smutnie. Zmarszczyłam brwi.
- Czytasz mi w myślach? - rzuciłam ostro. Na twarz Billa wpłynął srebrzysty rumieniec. Nie wiedziałam, że martwi rumienią się w tak uroczy sposób...
- Przepraszam - powiedział chłopak wpatrując się teraz w czubki swoich butów - wyrwało mi się - wyrwało mu się. Wyrwało. No jasne, przecież czytanie w myślach może się każdemu zdarzyć, nie?
- Posłuchaj mnie - powiedział spokojnie, kładąc obie ręce na moich ramionach. Były zaskakująco ciepłe jak na umarlaka. Nasze twarze znalazły się teraz naprawdę blisko, lecz mimo to w ogóle nie wyczuwałam jego oddechu. - jesteś jedyną osobą, która mnie widzi, czuje moją obecność. Jedyną osobą dla której istnieje. Czekałem na ciebie od niespełna siedemdziesięciu lat, mogę czekać w nieskończoność, nie grożą mi żadne ograniczenia czasowe. Ale ty musisz mi pomóc, nie masz wyboru. Będziesz musiała mnie znosić do końca życia, a kto wie co stanie się po twojej śmierci? - zawiesił głos, a ja wzdrygnęłam się lekko. - nie wiem dlaczego to właśnie ty zostałaś wybrana, ale nie możemy tego zmienić. Niezależnie od tego, czy chcemy żeby tak było, czy nie, musimy ze sobą współpracować. Musisz mi pomóc. A przede wszystkim musisz uratować samą siebie. - Bill zakończył swój monolog, a ja poczułam, że to wszystko coraz mniej mi się podoba. Z zamyślenia wyrwał mnie donośny głos Ashley:
- Anya?! Co ty tam tak długo robisz?
- Już idę! - odkrzyknęłam. Nie patrząc już na chłopaka wbiegłam po schodach, prosto do pokoju. Ledwo zdążyłam zamknąć drzwi do pokoju, kiedy Ashley stwierdziła:
- Rozmawiałaś z kimś. - zamarłam. Czy to możliwe by dziewczyna usłyszała też Billa?
- Mhm... Gadałam sobie pod nosem - zaśmiałam się sztucznie - strasznie narozrabiał na dole ten przeciąg - Ashley uniosiła brwi. Wiedziałam o czym myśli. Na pewno wydaje jej się, że zaczynam wariować pod zbawiennym wpływem Angeli.
- No to ja już będę lecieć - powiedziała Ashley, zebirając swoje rzeczy. Uśmiechnęłam się blado, wcale nie zdziwiła mnie jej nagła decyzja.
- Jasne, to do jutra - pocałowałam przyjaciółkę w policzek i już jej nie było.
"Muszę się nad tym wszystkim poważnie zastanowić" starałam się poukładać swoje myśli w drodze do pokoju, lecz tam czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka. Na łóżku leżała pojedyńcza kartka wyrwana z zeszytu, który leżał teraz porzucony w wielkim pośpiechu na podłodze. Widniały na niej tylko dwa słowa:

"Ratuj siebie"

To wcale nie jest takie proste.


Ostatnio zmieniony przez Szandi dnia Pon 13:09, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Nie 0:37, 16 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

Omg,Olcia wiesz że kocham Twoje opka ? Chyba wiesz bo mówiłam Ci to już nie raz XD.W każdym bądź razie bardzo mi się podoba Twój styl pisania ! Jest taki lekki,nie dramatyczny,jakiś taki...fajny XD.Łatwo się czyta a przedewszystkim-masz fajne pomysły na części i na opka ! Po prostu świetne ^_^.Nie smętne itp. XD.
Ta część (której się WREŚCIE DOCZEKAŁAM i rządam moja droga tego abym na kolejną część tyle czekać nie musiała ! XD) była boska XD.Strasznie mi się podobała dlatego że widać w niej Twoje staranie i wene na tą część Very Happy.Co do krótkośći-obawiałaś się że będziemy Ci ją wypominać,w każdym bądź razie JA jestem bardzo zadowolona z tego ile napisałaś XD.Bo czasami częśći są długie-że aż się nie chce czytać.Czasami takie krótkie że niewiadomo kiedy się skończy ^^.A ta było taka w sam raz,dość dużo się w niej działo i była ciekawa no i zabawna Very Happy.Jestem ciekawa co się wydarzy dalej bo naprawdę opko ma ciekawą tematykę i w ogóle ^_^.No bardzo mi się podoba Very Happy.
Co do błędów i błędów językowych jak i dziwnie złożonych zdań-nie doszukałam się,łatwo i przyjemnie mi się czytało Wink.
Pisz dalej Olcia ! ^_^
Küss :*.


Ostatnio zmieniony przez Mrs.Schrei dnia Nie 0:38, 16 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Akemi
Administrator
PostWysłany: Pią 18:04, 21 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z hojrakowa xD

O.o Dedykacja dla mnie?! Nie zasłużyłam, ale..dziękuję :* A teraz zabieram się do czytania xD

O JAAA! Ale to fajne xDD
Ciekawie, ciekawie. Co ten Bill chce od Anji? I w ogóle o co chodzi? xD
Coraz bardziej mi się to wsyzsko zaczyna podobać. Koniecznie musisz napisać kolejną część ^^.

Kuss :*


Ostatnio zmieniony przez Akemi dnia Pią 18:11, 21 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Szandi
PostWysłany: Pon 0:10, 24 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 953
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Szalejkowa xD

Miało być dłuższe. Naprawdę. Ale stwierdziłam, że przerwanie akcji w innym momencie nie miałoby najmniejszego sensu. Jakoś musicie przecierpieć xD.


Część V

Już od półgodziny snułam się bez celu po pustym domu. Angela znowu wybyła gdzieś ze swoimi koleżaneczkami. Czasami czułam się tak, jakbyśmy zamieniły się rolami. Ja, nastolatka (jak ja nie cierpię tego słowa!), spędzam niemal każdą wolną chwilę w domu martwiąc się o moją ekscentryczną opiekunkę, ta jednak cały czas zachowuje się tak, jakby była conajmniej w moim wieku. Nawet jej drugi mąż się od nas wyprowadził. Choć nie mogę jej zarzucać tego, że o mnie nie dba, jednak jej dziwne zachowania i niefrasobliwość zaczynają mnie powoli (aha, akurat! Robią to w tempie odrzutowym!) drażnić.
Minęłam już dzisiaj chyba setny raz ogromne, staroświeckie lustro wiszące w korytarzu. Zerknęłam w nie, odruchowo poprawiając włosy. No dobra, przyznaję się! Po cichu miałam nadzieję na to, że zobaczę tam coś więcej niż tylko swoje odbicie, ale jak widać przeliczyłam się. Kolejny raz obeszłam cały dom, łudząc się, że znajdę Billa schowanego gdzieś w szafie albo pod łóżkiem. Po krótkim namyśle skierowałam swe kroki do pokoju Angeli. Wiem, że nie powinnam tam wchodzić, jednak tym razem pokusa była zbyt silna. Podeszłam do drzwi, kładąc rękę na klamce. Zawahałam się.
- No dalej, otwórz te drzwi! - szepnął mi jakiś piskliwy głosik w głowie.
- Anya, wiesz o tym, że naruszasz czyjąś prywatność? - odezwał się inny, bardzo przypominający głos mojej matki.
Na samą myśl o mojej rodzicielce wzdrygnęłam się. Kim dla mnie była? Obcą osobą, tak to chyba najodpowiedniejsze określenie. W ułamku sekundy podjęłam decyzję, jakby na przekór matce. Po chwili stałam już na progu nerwowo mnąc w dłoniach niewielką, aczkolwiek dla mnie ważną, karteczkę znalezioną przed kilkoma dniami na łóżku. Powoli rozejrzałam się dookoła. Wszystko było tu urządzone w stylu hinduskim, dokładnie takim samym jaki zastałam w moim pokoju zaraz po przyjeździe tutaj (oczywiście, zmieniłam go natychmiast). Począwszy od kapy na łóżku, poprzez dywan i zasłony, a kończąc na bibelotach poustawianych na toaletce, wszystko było rodem z Indii. Ja bym oczopląsu dostała w takim miejscu.
Powoli ruszyłam w stronę czarnej komody, starając się nie poprzewracać świec i kadzidełek, które znajdowały się chyba na każdym wolnym skrawku podłogi. Nasłuchując, czy przypadkiem nie wraca Angela, bezszelestnie otworzyłam pierwszą szufladę szafki. Uważając by niczego nie pomieszać, zaczęłam delikatnie przeglądać znajdujące się w niej przedmioty. Były tam zasuszone kwiaty, trochę biżuterii i mnóstwo innych drobiazgów, z pewnością bardzo ważnych dla ciotki. Moją uwagę przykuł wyglądający na bardzo stary, album ze zdjęciami. Ostrożnie wzięłam go do ręki, otwierając na pierwszej stronie. Zdjęcia były kiedyś na pewno kolorowe, teraz nieco wyblakłe, pewnie stanowiły dla Angeli wielką pamiątkę. Każda fotografia była podpisana, daty pochodziły z początku XXI wieku. Wytrzeszczyłam oczy, rozpoznając prawie na wszystkich zdjęciach małą ciocię Angelę. Delikatnie przewracałam kolejne strony, poznając nowe sytuacje z jej życia. Szczególnie zainteresowała mnie fotografia wykonana trzydziestego pierwszego marca, dwa tysiące ósmego roku. Z trudem odczytałam pełne zawijasów pismo ciotki:

"Ja i moja siostra na koncercie Tokio Hotel w Dortmundzie."

Angela była jeszcze zupełnie mała, natomiast jej siostra wyglądała na mniej więcej szesnaście lat.
Ponownie przeczytałam opis pod zdjęciem.
Tokio Hotel. Ta nazwa coś mi mówi, ale co?
Ostrożnie odłożyłam album na miejsce i zamknęłam szufladę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, starając się ignorować denerwującą, orientalną woń unoszącą się z kadzidełek. Moją uwagę przykuło niewielkie pudełeczko wystające spod łóżka. Przez chwilę wachałam się, jednak ostatecznie ciekawość zwyciężyła. No i co z tego, że to pierwszy stopień do piekła? Po moim domu wałęsą się jakiś samotny duch! W takich okolicznościach nawet spotkanie z samym diabłem wydaje się dziecinnie proste.
Usiadłam na łóżku i wysypałam całą zawartość pudełka. "Zawartość" to chyba złe określenie, była tam tylko jedna płyta, w dodatku bez okładki. Tokio Hotel. W tym momencie usłyszałam jak ciocia otwiera drzwi i wchodzi do domu. W jednej sekundzie podjęłam decyzję. Szybko wepchnęłam pudełko z powrotem na miejsce, zabierając ze sobą CD. Ledwo zdążyłam ukryć ją w swoim pokoju, wparadowała do niego ciotka.
- Anya, słoneczko, jak minął ci dzień? - spytała, uśmiechając się promiennie.
- Nijak. - odburknęłam
- Ah, ta dzisiejsza młodzież... - westchnęła Angela - jeśli masz jakiś problem, zawsze możesz się mnie poradzić!
- Jasne, ciociu - zmusiłam się do wykrzywienia swoich ust w coś na kształt uśmiechu, ale nie sądze, żeby wyglądało to zbyt przekonywująco.
- Zrobię ci coś do jedzenia, to zawsze poprawia humor! - szczerze wątpiłam w talent (a raczej antytalent) kulinarski cioci, ale co tam. W tym momencie chciałam tylko zostać sama.

*godzinę później*

Włączyłam pierwszą płytę tego całego Tokio Hotel. Schrei? Co to w ogóle za tytuł? Nigdy nie byłam za dobra z niemieckiego, najwyższy czas się trochę podszkolić. Położyłam się na łóżku, wsuchując się w kolejne dźwięki "Ich bin nich' ich". Dobra, przyznaję, całkiem fajna ta piosenka.
I nagle doznałam olśnienia.
Bill.
Bill był wokalistą Tokio Hotel! No jasne! Jak mogłam o tym zapomnieć?!
Zerwałam się na równe nogi, krążąc nerwowo po pokoju.
- Bill... - szepnęłam, zaciskając dłonie - choć raz pojaw się wtedy, kiedy cię potrzebuje! - nie musiałam tego dwa razy powtarzać. Duch stał już przede mną.


Ostatnio zmieniony przez Szandi dnia Pon 0:31, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Pon 1:08, 24 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

Bardzo podobała mi się ta część Very Happy.Była jakaś taka fajna XD.Zresztą jak każda praktycznie XD.Łatwo mi się czytało,błędów stylistycznych i językowych nie doszukałam się.Ogólnie w tej części się trochę wyjaśniło XD.Właśnie to że Angela była fanką TH albo jej siostra ^^.I w ogóle akcja się rozwija Very Happy(zresztą od początku było ciekawie XD).
I Olcia jak zwykle zakańczasz w takim momęcie ! XD.
Ja chcę daalej bo jestem ciekawa co się wydarzy ! ^_^
No i Olcia muszę Ci pogratulować że wyjątkowo szybko dałaś nową część ;DD !
I oby następna też była tak szybko dodana,bo ja chcę wiedzieć co będzie dalej ! XD
I kocham Twoje opka i Twój styl pisania ale to już chyba pisałam XD ?
Küss :*.


Ostatnio zmieniony przez Mrs.Schrei dnia Pon 1:10, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Szandi
PostWysłany: Pon 22:20, 24 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 953
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Szalejkowa xD

Coraz szybciej się wyrabiam Very Happy I nawet długa mi wyszła, jak na moje możliwości xDD.
Dedykacja für Juluś, bo dla niej przyspieszyłam opublikowanie tej części :*



Część VI


Przez chwilę nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Po prostu wpatrywałam się w Billa nie wierząc własnym oczom. Duch uśmiechał się lekko, prawie niezauważalnie, jakby myślał: "wiedziałem, że tak będzie".
- Obserwowałem cię od rana - powiedział w końcu.
- Szukałam cię.
- Wiem.
- No i co? Oczywiście, ty jak zawsze musisz wszystko utrudniać.
- Nie do końca. Ja po prostu naprowadzałem cię na właściwy tor. - właściwy tor? A to dobre! Chociaż w sumie, z takimi duchami to nigdy nic nie wiadomo. A może wiadomo? To nie moja wina, że w swoim szesnastoletnim życiu nie natykałam się za często na przybyszów z innego wymiaru.
- Wiesz już, czemu nadal tkwisz na Ziemi? - spytałam, modląc się by odpowiedź była negatywna. Jakoś nie uśmiechało mi się pomaganie duchowi idola nastolatek ze średniowiecza w odnalezieniu drogi do wieczności.
- Chyba się domyślam, ale muszę jeszcze sprawdzić kilka rzeczy. W każdym razie mam dla ciebie bardzo złą wiadomość. - zadrżałam. - podejrzewam, że niektóre osoby z moich... eee... kręgów, wiedzą, że cię odnalazłem. A te osoby... nie chcą, żebym w końcu zaznał wiecznego spokoju. I... możesz być w pewnym niebezpieczeństwie z ich strony. - i to jest według niego zła wiadomość? Kartkówka z matematyki - to jest zła wiadomość. Śmierć ukochanego zwierzaka - to jest zła wiadomość. Ale to, co przed chwilą usłyszałam od Billa nie było złą wiadomością. To było wręcz tragiczne. Zawsze marzyłam, żeby nękały mnie całe stada demonów, po prostu zawsze.
- Oni są bardzo groźni, prawda? - szepnęłam, a Bill pokiwał powoli głową.
- Dlatego przyniosłem coś dla ciebie. Myślę, że to ich na troche powstrzyma, choć na pewno nie unicestwi. - duch sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej niewielką paczuszkę. Delikatnie zaczęłam ją otwierać i po chwili trzymałam już w ręku mały, czarny krzyżyk.
- Daj, pomogę ci go zawiesić. - poczułam jak odgarnia moje włosy i lekko muska szyję. Wydawało mi się, że ta chwila trwa w nieskończoność, czułam, że Bill specjalnie przedłuża tę skomplikowaną operację. Moje ciało pokryło się gęsią skórką, serce waliło jak oszalałe.
- Gotowe - powiedział Bill podejrzanie zachrypniętym głosem, poczym odchrząknął kilka razy.
- Myślisz, że to mnie ochroni? - spytałam, dotykając wisiorka. Chłopak uśmiechnął się blado.
- Na jakiś czas tak. Ale musisz bardzo uważać, najlepiej nie wychodź z domu, kiedy nie musisz.

*tydzień później*

Dzień był wyjątkowo ponury. Od rana padał deszcz, a silny wiatr łomotał w okna. Droga powrotna ze szkoły była istnym piekłem, myślałam, że zamarznę. Tego dnia wyjątkowo wracałam sama, po wszystkie moje koleżanki przyjechali rodzice, i zabrali je do ciepłych, a przede wszystkim suchych samochodów. Angeli oczywiście dzień wcześniej zepsuło się auto, żeby nie było mi za lekko.
Pustki na ulicach, cisza jak makiem zasiał, słychać było tylko rytmiczny odgłos spadających kropel deszczu. Minęłam kościół i już byłam na drodze przy której stał mój dom. Jeszcze tylko sto metrów i już ogrzeję się przy cieplutkim kominku.
Szybkim krokiem przeszłam obok starego, zaniedbanego domu, w którym nikt nie mieszkał odkąd poprzedni właściciele spłonęli w pożarze. Nagle jakaś postać mignęła w oknie. Przystanęłam, mrugając oczami. Nie mogło mi się przywidzieć, jestem tego pewna!
Niespodziewanie niebo gwałtownie pociemniało, uliczne latarnie na moment rozbłysnęły jaśniej - i zgasły. Krzyżyk od Billa zaczął mi dziwnie ciążyć na szyi, nagle zapragnęłam go jak najprędzej zdjąć.
Jeszcze tylko pięćdziesiąt metrów do domu. Zaczęłam biec, słysząc za sobą dziwne chrzęsty i pomruki. Trzydzieści metrów. Pomruki zamieniły się w przerażające, przeciągłe wycie całej hordy wściekłych psów. Zerknęłam przez ramię, poślizgnęłam się w wielkiej kałuży i omało nie straciłam równowagi. Dwadzieścia metrów. Niebo przeszyła ogromna błyskawica, czułam, że nie dam rady dłużej uciekać. Dziecięć metrów. Coś zaczęło łapać mnie za nogi i ręce, warcząc głucho. Chciałam zacząć krzyczeć, ale głos wiązł mi w gardle, nie mogłam nic zrobić. Monstrualny, czarny wilczur zwalił mnie z nóg. Jakby z oddali usłyszałam czyjś donośny głos i zemdlałam.

*kilka godzin później*

Otworzyłam oczy i ujrzałam pochylającą się nade mną ciotkę Angelę.
- Co... co się stało? - szepnęłam z trudem, czując jak pali mnie cała szyja i dekolt.
- To ten wściekły pies Willsonów, rzucił się na ciebie! Oj, nie ujdzie im to na sucho, już ty się nie martw! Wytoczę im taki proces, że tego ich kundla już więcej żywego nie zobaczymy! - uśmiechnęłam się pod nosem. Mogłam być pewna, że Angela odpowiednio zadba o potraktowanie biednego zwierzęcia. Problem polegał na tym, że to nie ono było winne. - moja droga, masz wielkie szczęście, nie zrobił ci nic groźnego, tylko lekko poszarpał ubranie. Ale Bóg jeden wie co mogło się wydarzyć, gdybym w porę nie wkroczyła do akcji! - zawołała z przejęciem ciotka. Może i była dziwaczką, ale w końcu uratowała mi życie. Nagle okropna myśl ugodziła mnie gdzieś w tył głowy, tak jak to zwykle czynią okropne myśli.
- Ciociu... Gdzie jest mój... krzyżyk? - Angela popatrzyła się na mnie poważnie, po czym podeszła do szafki, na której leżała moja zguba.
- Proszę. - powiedziała - ale nie radziłabym ci go teraz zakładać, kiedy cię znalazłam, zaciskał się na twojej szyi tak, jakby chciał cię udusić! Poza tym, był dziwnie gorący, oparzyłam sobie przez niego rękę. - tu ciotka pokazała swoją lewą, obandarzowaną dłoń. - już chyba ostygł, możesz go dotknąć.
Zacisnęłam w ręku wisiorek, czując jego dziwne pulsowanie, jakby biło w nim jakieś maleńkie, czarne serduszko, zmęczone po długim biegu.
- Prześpij się teraz, jakbyś czegoś potrzebowała, będę u siebie. - Angela wyszła z pokoju. Zamknęłam oczy, analizując wydarzenia ostatnich godzin. Nagle usłyszałam cichy szept:
- Jak się czujesz? - Bill ukucnął przy łóżku, uśmiechając się niepewnie.
- A jak myślisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- I tak byłaś dzielna. Całe szczęście, że nie zdjęłaś tego krzyżyka, który ci podarowałem. Gdyby nie to, mógłbym nie zdążyć na czas.
- To ty...! To twój głos usłyszałam, kiedy rzucił się na mnie ten pies! - Bill powoli pokiwał głową.
- To nie był pies. To było coś o wiele gorszego. - przełknęłam ślinę. - ale nie martw się, od tej pory będę cię lepiej pilnował. A teraz prześpij się, musisz zregenerować siły. - powiedział Bill i zanim zdążyłam zareagować, zniknął.
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Pon 22:38, 24 Mar 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

Olcia ! ;*** Dziękuje Ci bardzo że dedykacja dla mnie *O* ! I dziękuje że dla mnie przyspieszyłaś opublikowanie tej części ;** !
Co do opka to normalnie robi się z tego jakiś kriminał XD.Nic nie wiadomo... ^_^.Nawet się nie domyślam co może być dalej XD.
I fajnie że tak piszesz ! A ten krzyżyk przypomina mi medialion z HP XD.
Jestem ciekawa co będzie dalej i jak to się wszystko rozstrzygnie !
Ogólnie część bardzo mi się podobała ^_^.Była taka tajemnicza i akcja się jakaś zadziała ^_^.
Świetne ;DD !
Czekam na następną część ^O^ !
Küss :*.


Ostatnio zmieniony przez Mrs.Schrei dnia Pon 22:39, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Akemi
Administrator
PostWysłany: Wto 9:53, 29 Kwi 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 483
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z hojrakowa xD

Wreszcie przeczytałam!
Możesz być ze mnie dumna xD.
Nie miałam pojęcia, że chcesz z tego zrobić jakiś horror. No pięknie, I like it! Very Happy
Pięknie było. I Ty wiesz, że chcemy nową część.
Może szkorzystasz z tego, że nie chodzisz do szkoły i coś napiszesz? ^^

Kuss :*
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> OPOWIADANIA WIELOCZĘŚCIOWE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare