Forum Tokio Hotel Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Dwadzieścia sekund, pół godziny i jedna minuta

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> OPOWIADANIA JEDNOCZĘŚCIOWE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Miracoliosa
Gość
PostWysłany: Pią 17:08, 20 Cze 2008 Powrót do góry





TRZASK.
Łóżko na poddaszu u Jaunie miało tę niesamowitą właściwość, że ilekroć na nim spał (bo przecież nie był godzien spać w śpiworze na podłodze w pokoju Jaunie), rano budził się, spadając na zimną posadzkę, zaplątany w kołdrę i prześcieradło.
Spało mu się tak dobrze, że nawet te warunki nie przeszkadzały mu, by nie otwierając oczu przypomnieć sobie, co mu się śniło.


*


- Jaunie, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że to już dziesiąte urodziny, na których u ciebie jestem? Znamy się już dziesięć lat... Zobacz, teraz kończysz szesnaście, więc z moich sprytnych obliczeń wynika, że za kolejne dziesięć lat na urodziny będę ci musiał kupić krem przeciw zmarszczkom.
- Bill, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że od dziesięciu lat zbieram wszystkie kartki urodzinowe od ciebie i jeśli powiesz jeszcze słowo, postaram się o to, żeby ujrzały światło dzienne, ze szczególnym uwzględnieniem pisowni wyrazów "życzenia", "urodzin" i "prezentów". Obawiam się, że wówczas poprawność twoich tekstów piosenek straciłaby wiarygodność, hm? Chciałbyś jeszcze coś powiedzieć?
- Dobra, wygrałaś. O niewiasto, której lico do końca jej dni pozostanie gładkie niczym płatek róży - powiedział teatralnym głosem czarnowłosy i usiadł na łóżku, które pod wpływem jego znikomego ciężaru zaskrzypiało przeraźliwie. Jaunie zajęła miejsce obok niego i westchnęła głęboko.
- Co, znowu powiedziałem coś nie tak? - Spytał, drapiąc się po brzuchu między guzikami piżamy. – Jeżeli tak, masz moje błogosławieństwo, żeby wystawić te kartki na jakiejś aukcji internetowej...
- Nie, nie o to chodzi - przerwała mu dziewczyna, nerwowo przygładzając fałdkę na swojej zielonej bluzce, idealnie współgrającej kolorystycznie z jej oczyma. - Co mi po urodzie, skoro mam szesnaście lat i...
- ... jeszcze nigdy się nie całowałaś? - Dokończył za nią Bill, przekręcając oczami. - Co rok słyszę tę samą śpiewkę, odkąd ta Eva, co z nią siedzisz w ławce... rany, jak ja jej nie lubię!... odkąd w czwartej klasie pochwaliła ci się, że całowała się z Tomem. Jedyne, co ulega zmianie w twoim corocznym monologu to liczba twoich lat. Dziewczyno...
- Jesteś wredny - stwierdziła krótko Jaunie, skrzyżowała ramiona i odwróciła głowę w drugą stronę. - Taki z ciebie przyjaciel? Dobra, tylko pamiętaj, że więcej ci lakieru do paznokci nie pożyczę, jak ci się skończy, choćbyś szedł odebrać nagrodę dla najbardziej seksownej kobiety świata.
- Ha, ha, będę pamiętał - burknął Bill. - Hipokrytka - dodał pod nosem sam do siebie, odruchowo przyglądając się swoim idealnie polakierowanym na czarno paznokciom. - No ale co ja ci mam na to poradzić? - Spytał już na głos. – Nie moja wina, że w tych czasach panuje moda na dwie tony fluidu i sześciocentymetrowe tipsy.
- Nie pocieszyłeś mnie.
- To spróbuj chociaż docenić, że się staram.
Zapadła cisza. Każde z nich zapatrzyło się przed siebie; Jaunie stukała palcami o własne udo, a Bill swoim kolczykiem o zęby. Zamyślił się.
- To ja cię mogę pocałować - rzucił nagle i bez dłuższego namysłu wykręcił się w stronę dziewczyny. Już chciał ją pozbawiać powodu do corocznych narzekań, ale ona była szybsza.
- Nie!
Gwałtownie cofnęła głowę i przytknęła palce do jego lekko rozchylonych ust, odsuwając go od siebie. Bill wzruszył ramionami, zrezygnowany. Chciałem dobrze, pomyślał.
- Najpierw wyjmij ten kawałek metalu z ust. Za bardzo lubię swoje zęby.
Czarnowłosy spojrzał ze zdziwieniem na Jaunie, chcąc się upewnić, czy przypadkiem sobie z niego nie żartuje. Ale ona tylko uśmiechnęła się lekko. Mimowolnie stwierdził, że wygląda naprawdę uroczo.
Drżącymi palcami wykręcił kulkę z kolczyka, w głębi ducha obiecując sobie, że kategorycznie kończy z bezalkoholowym szampanem, bo bąbelki mają na niego zły wpływ. Położył kolczyk na stoliku nieopodal okna; dwie kuleczki lekko zalśniły w świetle lampki nocnej, która była jedynym źródłem światła na poddaszu.
- Zamknij oczy.
Jaunie prychnęła cicho i wykonała polecenie. Billowi zdawało się, że wstrzymała oddech.
Całował się już wiele razy, więc sam sobie dziwił się, czemu czuje się tak, jakby to był też jego pierwszy pocałunek. Lekko oblizał wargi, upewnił się, że Jaunie nie widzi jego ogromnych, purpurowych rumieńców i pomału nachylił się nad nią.
Dotykał jej warg tak delikatnie, jakby bał się, że silniejszym muśnięciem może je jakoś uszkodzić. Ich miękkość i ciepło sprawiały, że niewiele myśląc, zaczął wpijać się w nie coraz głębiej, nadal nie pozbawiając swojego dotyku subtelności. Odważył się położyć dłoń na jej policzku – był tak samo ciepły i gładki. Jaunie w jednej chwili z pewnej siebie osoby o nieco ciętym języku zmieniła się dla niego w filigranową lalkę, tak piękną i delikatną, że chociaż mógł, nie miał ochoty przestać i powiedzieć ”ciekawe, na co w przyszłym roku będziesz narzekać”.
Poczuł, jak Jaunie kładzie rękę na jego karku. Szczupłe palce bawiły się krótkimi włosami, pozbawionymi w trakcie kąpieli warstwy żelu. Czuł, jak pomału zaczyna oddawać pocałunki; gdy dotknęła czubkiem języka jego dolnej wargi, przeszyły go dreszcze wzdłuż linii kręgosłupa.
Niezbyt mocno przyparła do niego, zmuszając go tym samym do położenia się. Oparła głowę na jego ramieniu i pomału odsunęła się.
- Jesteś pewna, że nigdy wcześniej się nie całowałaś? Bo czuję się, jakbym został zgwałcony przez bezlitosnego recydywistę.
- To miał być komplement? – spytała Jaunie, po czym lekko musnęła jego usta.
- Możesz mnie tak wykorzystywać, jak... – Bill ziewnął szeroko. Zegar na ścianie wskazywał prawie północ. - ... jak długo ci się będzie chciało.


*


- Hej, wstałeś już?
Jaunie pojawiła się w drzwiach ze szklanką soku pomarańczowego w ręku.
- Aha-aaa... – Bill przeciągnął się i podparł na łokciach. Jaunie postawiła szklankę soku obok niego i przysiadła na zapadniętym materacu.
- Rany, wiesz, jaki miałem sen? Śniło mi się, że po twoich urodzinach przyszliśmy tutaj, na poddasze, a ja cię miałem pocałować... rozumiesz? POCAŁOWAĆ, ja ciebie! Ale ty kazałaś mi najpierw...
- Hm?
- Zaraz... gdzie jest mój kolczyk?
pszec
PostWysłany: Pią 20:40, 20 Cze 2008 Powrót do góry

Dołączył: 13 Maj 2007

Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia[LBN CiTy]

Boże...
cudowne. aż mnie cierki przechodziły, gdy czytałam opis pocałunku. jezu, to było idealne ! nawet nie zwracałam uwagi na błędy, liczył się tylko ten pocałunek... genialne. i brakuje mi słów na dodatek.
wiecej !
Zobacz profil autora
Mrs.Schrei
PostWysłany: Śro 21:39, 25 Cze 2008 Powrót do góry

Dołączył: 12 Maj 2007

Posty: 1784
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z psotnikowa ^^.

Miracoliosa ! O Boże ^_^.Przeczytałam chyba wszystkie Twoja opowiadania na FC i jak tylko zobaczyłam że pojawiłaś się tutaj z tym wspaniałym opowiadaniem to się aż dziwiłam ^^.
To opowiadanie jest po prostu idealne.Wszystko w sam raz,po prostu genialne.Było takie ciepłe,miało w sobie coś.Było przepełnione takim...dobrem,miłością....Nie wiem jak to ujać.W każdym bądź razie bardzo przynajmnie mi się je czytało i lekko.I było zabawne ^_^.Masz świetny styl pisania,każde Twoje opowiadanie ma w sobie taką magię.I to również miało.Po prostu cudowne a końcówka...jak zwykle zaskakująca i pomysłowa.Opisy świetne,na błędy nawet nie zwracałam uwagi.No i pomysł boski ;D.Po prostu genialnie ^_^ !

Jula ♥


Ostatnio zmieniony przez Mrs.Schrei dnia Śro 21:50, 25 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> OPOWIADANIA JEDNOCZĘŚCIOWE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare